Obligacja
Ludzie się jej brzydzą. Pomóż
– Czego boisz się najbardziej? Bo ja samotności. Tego, że nie znajdzie się nikt, kto będzie chciał mi pomóc. Nie boję się bólu i cierpienia. Nie boję się śmierci. Boję się odrzucenia. Tego, że ludzie o mnie zapomną.
Moja historia
Ludzie się jej brzydzą. Pomóż
– Czego boisz się najbardziej? Bo ja samotności. Tego, że nie znajdzie się nikt, kto będzie chciał mi pomóc. Nie boję się bólu i cierpienia. Nie boję się śmierci. Boję się odrzucenia. Tego, że ludzie o mnie zapomną. Tego, że nie będą o mnie walczyć. A sama nie dam rady. Nie potrafię głośno wołać o pomoc. Boję się, że moim najlepszym przyjacielem będzie samotność. I cisza. Ludzie odwrócą wzrok i nie będą pamiętać, że tu w stajni, jest ktoś kto czeka na ich wsparcie. Że w tej stajni czeka koń, który potrzebuje pomocy. Zatrzymaj się na chwilę i spójrz na mnie. Nie odwracaj głowy i odsuń ode mnie ten strach. Błagam Cię ten ostatni raz. Ja, Obligacja. –
Kiedy spojrzysz w oczy Obligacji dostrzeżesz w nich tą prośbę. Zobaczyć, że strach, jaki ma w sobie możesz zniszczyć. Ta niema prośba chwyta za serce. Rozumiesz, o czym mówię. Też to widzisz, prawda?
Obligacja zmaga się ze złym stanem zdrowia i nadzieja w niej ciągle się tli, choć słabnie. Ma problemy z lewą, tylną nogą, cierpi na flegmonę, która wedle wiedzy medycyny zachodniej jest nieuleczalna. Ale ma siłę, by walczyć i każdego dnia się podnosić, choć w ciepłe dni jest najgorzej. To pobyt w klinice w Gliwicach dał jej nadzieję. Lekarze robili wszystko, by przywrócić jej zdrowie. Mimo to, noga nigdy nie wróci do poprzedniego stanu. Do tego choroba zaatakowała resztę „Obi”. Jeszcze kilka lat temu dolegliwości były tak duże, że nie dawano jej większych szans na przeżycie. Obligacja dostała jednak od losu drugą szansę, a może to my dostaliśmy szansę aby nauczyć się od Obi mądrości życia mimo cierpienia fizycznego. Ona to czuje. I nie chce jej zmarnować. Obiecała. Jest tylko jeden problem – sama nie dokona cudu. Niestety, jej zdrowia nie da się przywrócić, przynajmniej tak dziś się uważa (acz świat zdobyli Ci którzy sądzili inaczej!). Trzeba jednak robić wszystko, by czuła się jak najlepiej. Obligacja stale wymaga specjalistycznej opieki. Jej leczenie trwa. Do tego doszły rozległe zmiany które zaatakowały pysk i pozostałe fragmenty ciała Obi.
Obligacja znalazła swój dom w naszej Fundacji. A teraz poszukuje przyjaciela. Po prostu przyjaciela. Prawdziwego, na zawsze. Tak, by już nigdy nie musiała bać się samotności.
„Zniosę każdy cios przeznaczenia. Bezsilność, łzy, strach i ból. Tylko bądź obok, przyjacielu. Po prostu przy mnie stój”- Katarzyna Michalak
Zbieramy więc na dalszą diagnostykę dla Obi. Bo choć Obi ma częściową opiekę wirtualną to nadal bardzo potrzebuje pomocy. Zbieramy na to, aby ludzie odwiedzający konie na naszym folwarku nie odwracali wzroku z obrzydzeniem, kiedy Obi podejdzie bliżej. Jest biorezonans, jest biokomunikacja i specjaliści z Niemiec, są węgierskie leki Lavyl z zawrotna ceną – ale dopóki Obi żyje, co już jest fenomenem wedle weterynarzy, dopóty będziemy szukać jak uczynić jej życie choć trochę bardziej znośnym.
PS. Pojawia się wiele pytań, czemu Obi „tak wygląda”, niektórzy proszą aby nie wyświetlać im tych zdjęć, było nawet pytanie czemu nie uśpimy Obi, żeby nie straszyła ludzi. Nie tylko nie uśpimy, ale chcemy aby żyła, bo to tylko wygląd zewnętrzny. W środku Obi jest kochanym, kontaktowym koniem i jeśli tylko nie wystraszysz się jej powierzchowności, możesz poczuć jak to jest kochać kogoś bezwarunkowo.