Walczymy o przetrwanie
Kochani, boimy się. Długo zwlekaliśmy z tą informacją. Ale musimy to ogłosić nim będzie za późno.
Po 15 latach działalności Centaurus stanął na krawędzi. Nie wiemy, gdzie będziemy jutro. Niemniej dziś nasza dalsza działalność stoi pod znakiem zapytania, choć działamy do końca i planowo przyjmujemy zwierzęta, które zadatkowaliśmy. Dramat, jaki rozgrywa się teraz na świecie, dosięgnął także zwierząt
Moja historia
Aktualizacja
Nie wiemy, co będzie jutro,
ale „dziś” to dzięki Wam nadal jesteśmy. Z zebranych funduszy zrobiliśmy zapasy słomy, siana, owsa i musli dla staruszków. Na jeszcze kilka tygodni starczy, da nam to czas, aby opracować dalszy plan działania. Zapłaciliśmy zaległe faktury za leczenie zwierząt, aktualne i awansem kupiliśmy leków dla 500 koni, tych najbardziej niezbędnych. Zapłaciliśmy również stajennym i odłożyliśmy fundusze, aby zapłacić im przez kolejne dwa miesiące. Tak samo do przodu opłaciliśmy transporty zwierząt. Jesteśmy wzruszeni, poruszeni, pełni wdzięczności. Kilka tygodni temu mieliśmy łzy w oczach, byliśmy przekonani, że przy naszej obsadzie zwierząt i kosztach rzędu kilkuset tysięcy miesięcznie na samo żywienie (opieka, leki, leczenie, kowal i transporty – to jeszcze dwa razy tyle), przetrwamy najwyżej kilka dni. dziś, choć nadal przyszłość jest dla nas bardzo niepewna, zyskaliśmy dzięki Wam CZAS. Tak! Czas. Czas, aby poszukać sposobu na finansowanie utrzymania i leczenia naszych zwierząt. W tym czasie nasze zwierzęta otrzymują pełne dawki żywieniowe, i są normalnie leczone, a ich szafki z lekami i ziołami są pełne wszystkiego, czego im najbardziej teraz potrzeba. Kowal pracuje normalnie. Hoteliki dla psów i kotów oraz pensjonaty dla koni zapłaciliśmy za 2 miesiące z góry. Jesteście niesamowici, nie spodziewaliśmy się, że w tak trudnym dla Was wszystkich czasie uda się uratować te setki zwierząt, bo przecież my wiemy, jak ogromne są to kwoty. A Wy przecież macie własne zmartwienia, wydatki i rodziny. Mimo to pomyśleliście o setkach zwierząt. Po prostu, DZIĘKUJEMY. No tu żadne inne słowo nie wyrazi tej naszej wdzięczności, że wciąż istniejemy, choć mogło nas dawno nie być.
Bycie największym wcale nie napawało nas nigdy dumą. Było to raczej poczucie ogromnego zobowiązania. Oczywiście, byliśmy przeszczęśliwi, że udało nam się uratować tyle zwierząt. Tym bardziej, że jesteśmy fundacją zbudowaną od zera, wkładem fundatora był 1000 zł, jaki zarobiłam dając korepetycje z francuskiego, a przez pierwsze lata konie utrzymywaliśmy nieustanną żebraniną po rodzinie i znajomych, wyprzedając na portalu aukcyjnym wszystkie rodzinne pamiątki, kosząc samemu trawę starą kosą na łąkach odrzańskich przy stajni i urządzając pokazy trupy cyrkowej, gdzie tańczyła garść ludzi z wielkimi, czerwonymi nosami. Zaś pierwsze, większe fundusze zdobyliśmy, gdy ktoś przekazał nam namiary na jednego z polskich milionerów i ponieważ sytuację mieliśmy dramatyczną, stanęliśmy pod murem i puszczaliśmy przez ten mur samolociki z papieru, gdzie napisaliśmy, że błagamy o owies i pomoc w opłaceniu leczenia. Nasz sponsor był chyba tak poruszony, że tamtego dnia wróciliśmy z 30 tonami owsa i dostaliśmy chwilę potem przelew na 10 000 zł, co starczyło nam na bardzo długo. Z ogromnym sentymentem wspominam ten czas, kiedy spaliśmy w garażu, żeby lepiej słyszeć w nocy, co się dzieje w stajni. Zresztą mieszkania nie było, a pomieszczenia gospodarcze zajęły psy i koty. To było 15 lat wstecz. Nigdy bym nie przypuszczała, że dzięki ogromnemu zaangażowaniu ludzi z całej Polski, i spoza jej granic, uda się stworzyć największy azyl dla koni w Europie, a nasze 20 boksów zastąpi potężny Zwierzęcy Folwark, że dzięki Wam, ludziom wkoło nas, będą z nami również osły, świnie, kury, krowy, psy, koty i cała reszta zwierzyńca.
Czasem ktoś pyta, czy pomagamy też ludziom. Z założenia, i z priorytetów, zajmujemy się zwierzętami. Nie można robić wszystkiego, bo zwyczajnie doba jest za krótka, a życie pędzi zbyt szybko. Ale z drugiej strony – przecież to wszystko system zamknięty, który się dopełnia. Więc od początku wspieramy tych, którzy kochają zwierzęta, którzy chcą o nie dbać. Chwilowo sami jesteśmy na przetrwaniu, echa epidemii będą długo z nami, bowiem w jej wyniku bezpowrotnie straciliśmy wielu Darczyńców, którzy wspierali nas regularnie i pomagali utrzymać zwierzęta, zapewnić im leczenie. Ale przez cały okres naszej działalności wielokrotnie przekazywaliśmy znaczne kwoty innym, wspaniałym organizacjom, bo nigdy nie zapomnieliśmy swojego początku i tego poczucia, że świat się kończy, bo po prostu nie masz co dać jeść swoim zwierzakom. I wtedy trudno działać, pomagać i się rozwijać. Dziś trzymamy 50 koni jednej z fundacji, która chwilę temu przeszła kryzys. Od wielu lat trzymamy dwa konie Pogotowia dla Zwierząt. Przez rok mięliśmy na wikcie około 20 koni Fundacji Pegasus. Pytacie nas wielokrotnie o współpracę z innymi organizacjami – więc odpowiadamy. Tak, współpracujemy. Współpracujemy zazwyczaj poprzez udzielanie pomocy. I tak, lubimy ludzi. Oczywiście, są ludzie, którzy krzywdzą zwierzęta, ale zazwyczaj krzywdzą też ludzi. Dobro nie powinno być wybiórcze, chyba, że jest interesowne. Popatrzcie na liczby w Centaurusie – czy nie rodzi się w Was radość, że tyle tysięcy osób wspiera zwierzaki? 500 000 osób pomogło nam od samego początku. To niesamowita dla nas liczba miłośników zwierząt. Jak moglibyśmy więc mówić, że człowiek niszczy i grabi naszą planetę. Tysiące ludzi zapewne tak robi, ale inne tysiące ludzi wszystko odbudowują i tworzą świat przyjazny dla człowieka i zwierząt. Wspaniale byłoby, aby wszyscy przeszli na jedną szalę, ale to wymaga zmiany w świadomości, czyli czasu. Stąd edukujemy w szkołach, stąd robimy kampanie społeczne, w które wciągamy media. Empatia jest niezwykle ważnym elementem kultury, jaką tworzymy. Dlatego, pomimo, że Centaurus był powołany, by pomagać zwierzakom, czasem pomagamy tez ludziom. Pomagamy starszym Paniom dbać o bezdomne koty na osiedlach, pomagamy ludziom, kiedy ich ukochany pies zachoruje, ale z emerytury nie są w stanie opłacić kilkutysięcznych rachunków za klinikę. Nie, nie dajemy nigdy pieniędzy, płacimy rachunki. Wiemy, że macie do nas ogromne zaufanie i nie chcemy go stracić, dlatego pilnujemy każdej wydawanej złotówki i tego, co się z nią dzieje, czy na pewno zasila dobry cel. Aczkolwiek ufamy ludziom, tak jak Ty zaufałeś nam.
Tak więc prosimy Was o wyrozumiałość, za każdym razem macie wybór, czy wspierać danego potrzebującego, czy też nie. My jesteśmy jedynie narzędziem w Waszych rękach, od 15 lat. Choć to my działamy, tak naprawdę to Wy dokonujecie tych najważniejszych wyborów. Bo bez Waszego wsparcia te nasze decyzje nie miałyby większego znaczenia. To dzięki Wam z małej, drewnianej stajni na 20 koni wyrośliśmy na największy azyl dla koni w Europie, a być może świecie. To dzięki Wam wykupiliśmy ponad 1100 koni i możemy dbać o kilkaset domów adopcyjnych w Polsce i nie tylko. To dzięki Wam mamy pod naszymi skrzydłami dziesiątki osiołków, krów, świń, owiec i całej reszty zwierzaków, setki psów i kotów. I to dzięki Wam możemy je żywić, leczyć i otaczać opieką. Droga, jaka przeszliśmy dzięki ludziom wkoło nas, jest długa, wspaniała i niesamowita. Dziś nie wiemy, co będzie dalej, czy dźwignie się gospodarka, i na ile się dźwignie. Większość naszych Darczyńców zapewne nigdy już nie wróci i startujemy trochę od początku, tyle, że na utrzymaniu mamy ponad 500 koni i setki innych zwierząt. Ale mamy dzięki Wam czas na myślenie, bo dzięki zebranym funduszom przetrwaliśmy do dziś i przetrwamy jeszcze kilka tygodni. To daje nam czas. A czas, to tutaj warunek, aby móc kontynuować działalność.
My mamy nadzieję zaprosić Was do siebie już na jesieni i to będzie najwspanialszy Zlot w Centaurusie jaki był kiedykolwiek. Bo chociaż nie powtarzamy tego jak mantry, to my doskonale wiemy – gdyby nie Wy, w tym trudnym czasie, już by nas nie było.
Chcemy Was również prosić o coś jeszcze. Jeśli macie możliwość, zajrzyjcie do najbliższego schroniska dla psów z workiem karmy. Oczywiście za jakiś czas, kiedy już będzie można wychodzić z domu i poczujecie się bezpiecznie. Możecie też te karmę po prostu wysłać, wysłać jakieś środki opatrunkowe. Zwykły bandaż, jakiś ryż. Teraz to może być bezcenna pomoc, bo nie wiadomo, czy i kiedy wszystko wróci do normy, zaś tysiące zwierząt zostało bez funduszy i dla budżetu Państwa są na końcu listy potrzebujących. Tak samo nasze zwierzęta jak i tysiące zwierząt w Polsce nie poradzą sobie bez inicjatywy społeczeństwa.
Łączę serdeczności dla Was i życzenia zdrowia oraz powrotu do równowagi, obyście mogli w spokoju cieszyć się za moment wiosną!
Ewa Mastyk
Prezes Fundacji Centaurus
25.03.2020
Kochani, boimy się. Długo zwlekaliśmy z tą informacją. Ale musimy to ogłosić nim będzie za późno.
Po 15 latach działalności Centaurus stanął na krawędzi. Nie wiemy, gdzie będziemy jutro. Niemniej dziś nasza dalsza działalność stoi pod znakiem zapytania, choć działamy do końca i planowo przyjmujemy zwierzęta, które zadatkowaliśmy. Dramat, jaki rozgrywa się teraz na świecie, dosięgnął także zwierząt. Bo one są w 100% zależne od nas, ludzi. Bez nas, zwyczajnie, czeka je śmierć. I nasz upór, najszczersze chęci – na nic tu się nie zdadzą.
Przez 15 lat ratowaliśmy zwierzęta. Daliśmy życie ponad 1100 koniom, ponad 500 psom, setkom kotów i kilkuset zwierzakom gospodarskim i dzikim. W Szczedrzykowicach prowadzimy największy w Europie azyl dla koni, gdzie na codzień opiekujemy się 500 końmi. I prawie 300 innymi zwierzakami. To wszystko dzięki Wam, bo doskonale zdajemy sobie sprawę, że samą miłością zwierząt się nie nakarmi. Jesteśmy autorem ponad 3000 kampanii społecznych na rzecz zwierząt i przyrody. Staraliśmy się też dzielić tym, że tak bardzo nas wspieracie – gdyż przez 15 lat nasze inicjatywy na rzecz zwierząt wsparło 500 000 osób z całego globu. Chociaż głównie pomagali nam Polacy. A my dawaliśmy tą pomoc dalej – pomagaliśmy finansowo i rzeczowo innym organizacjom, wielu organizacjom latami trzymaliśmy bezpłatnie zwierzęta (głównie dziesiątki koni) lub je leczyliśmy. Teraz, na wiosnę, planowaliśmy zakup azylu z 56 hektarami, aby pomieścić rosnącą ilość zwierząt, gdyż nasz folwark przestał wystarczać. Mieliśmy takie plany! Chcieliśmy napisać do Was, abyście wedle możliwości pomogli zebrać nam fundusze, bo zawsze pomagaliście, byliście niezawodni – i razem robiliśmy to, co niemożliwe. Nowy azyl miał zawierać część rehabilitacyjną, wyznaczony obszar dla dzikich zwierząt, klinikę dla staruszków, i mnóstwo innych udogodnień dla zwierząt.
Tymczasem musimy napisać zupełnie inny apel.
Błagamy Was, pomóżcie naszym zwierzakom – abyśmy nie zniknęli z mapy Europy. Bo w jednej sekundzie zmieniło się wszystko.
Jak wiecie, często piszemy apele o pomoc w wykupie zwierząt, czasem o pomoc w leczeniu. Z wyżywieniem dawaliśmy sobie radę, z opieką weterynaryjną również. Postawiliśmy to sobie za punkt honoru – aby nie zamęczać Was wszystkim. Mieliśmy szereg projektów dla firm, szukaliśmy funduszy za granicami kraju. Chcieliśmy być tacy odpowiedzialni i samodzielni. Ale teraz – czujemy się jak dzieci. Nie damy rady. My nie jesteśmy już nawet przerażeni, to jest obłęd. Patrzymy na nasze zwierzęta zupełnie nieświadome tego, co dzieje się wkoło. Czytamy informacje o kolejnych obszarach, które objął wirus, o masowej panice i kwarantannach. Zdajemy sobie jednocześnie sprawę, że może nadejść moment – o ile już nie nastąpił – gdzie ludzie przestaną dbać o zwierzęta różnych organizacji i trzeba będzie się z tym pogodzić, bo przecież trudno wymagać, aby wybierać zwierzęta, kiedy w posadach trzęsie się własny świat, i każdy ma też swoje zwierzęta. My nie wiemy, czy za 2 miesiące będziemy istnieć, nie wiemy co stanie się z setkami koni, i być może bluźnierstwem dla wielu jest zastanawianie się nad tym, gdy dziś na świecie – w wyniku epidemii – umiera tylu ludzi.
Mamy pod opieką ponad 500 koni i setki innych zwierząt. To najwięcej w Europie. Czasem nas to przerażało, bo wiecie co? Zawsze wiedzieliśmy, że wystarczą dwa miesiące przestoju, i znikniemy z mapy. Przez te 15 lat różne sytuacje miały miejsce – w Polsce, na świecie. Ale nasze zwierzęta zawsze się wybroniły. Tak było i już. Tak to działa. Teraz – nasze zwierzęta nie mają szans.
Sytuacja jest dramatyczna. Mamy jeszcze zapas owsa, ale nie starczy na długo, a nie wiemy też ile wszystko potrwa. Jeśli zostanie nałożona kwarantanna na kogokolwiek na folwarku, nikt nie wjedzie z dostawami. Ani owsa, ani siana, ani niczego. Zwierzęta, które zachorują, nie otrzymają pomocy. Zresztą… dostawy za moment przestaną przyjeżdżać, bo firmy, które finansowały przez lata stałe, codziennie utrzymanie naszych zwierząt zwyczajnie się wycofują. W wyniku epidemii albo już zbankrutowały, albo ograniczają wydatki.
Nie wiemy Kochani, czy na jesieni zobaczymy się na Dniu Otwartym. Nie wiem, czy w ogóle jeszcze wtedy będziemy. Miesięcznie, na opłacenie leczenia, paliwa do ciągników, rachunków, paszy dla koni, karmy dla psów, bieżące remonty (gdy np zwali się boks, ogrodzenie) hoteli dla zwierząt (koni, psów, kotów), stajennych potrzeba nam kilkaset tysięcy. Tak, kilkaset. To kwota jaką co miesiąc musieliśmy wyprosić po firmach i od lat udawało nam się pozyskać na wspieranie tego szarego życia folwarcznego wiele firm.
Ale teraz to upadło. Firmy odmawiają nam wsparcia, bo same upadają. Emeryci piszą listy, albo dzwonią, i zrozpaczeni tłumaczą, że boją się iść na pocztę, bo są w grupie zwiększonego ryzyka. Cóż, sami prosimy, aby nie szli. Nie ryzykowali swego zdrowia, bowiem niejednokrotnie wspierają nas osoby, które dawno skończyły 80 wiosen. Nasi Darczyńcy to w większości starsi ludzi, dla których koń był i jest symbolem wolności, walki o Polskę i wspomnieniem ułańskich tradycji, czy siwka stojącego za ich płotem, gdy jako dzieci bawili się na wsi. Pani Zdzisława pisze do nas jednak list, który otrzymaliśmy przed weekendem, w którym nie wie, czy wybrać swe bezpieczeństwo, czy pomoc zwierzakom.
Możecie nas oskarżyć o to, że nie byliśmy na to przygotowani. Nie, nie byliśmy. Ale nikt na świecie nie był… Na początku staraliśmy się nie myśleć o tym, co może się dziać. Koncentrowaliśmy się na pracy przy zwierzętach, kampaniach informacyjnych. Docierały do nas informacje, że nie dotrze jedna dostawa karmy dla psów, że leży niezapłacona faktura za leczenie psów i sterylizację kolejnych kotów, że wycofała się firma, która opłacała dostawy dużej części słomy, że firma, która wspierała dostawy siana wstrzymała darowizny. Tych maili przez ostatnie dni zebrało się prawie 200. To 90% firm i osób, które wspierały codzienne życie zwierząt. Bez ich wsparcia – nasze zwierzęta umrą z głodu. Nie, nie wydarzy się cud. Po prostu.
Kochani, przepraszamy Was… mogliśmy może zapobiec temu wszystkiemu, może trzeba było coś przewidzieć, może mieć kilkuletnie zapasy, nie wiemy… Nie udało nam się. Wszystko się sypie, sypie się Centaurus i jego zwierzęta. Nie, nie panikujemy już. Panikowaliśmy cały weekend. Linie telefoniczne były gorące dzień i noc od rozwiązań pomysłów. Pomysły jednak upadały na pniu. Dziś rano spotkaliśmy się wszyscy w milczeniu, stojąc każdy jeden daleko od drugiego. Bo nie ma pomysłów w świecie, który sam zwariował, ze strachu.
My wiemy, że nasze zwierzęta nie mają szans. Przez wiele lat to my przyjmowaliśmy konie od innych organizacji, które nie dawały rady. Nazbieraliśmy ich tyle, że wiemy, że nikt temu nie podoła. Same 500 koni to 250 000 zł miesięcznie by je wykarmić. Któż to udźwignie… a gdzież leczenie, a gdzie setki innych zwierząt, zwierzęta w hotelach. Przepraszamy Was, przepraszamy nasze zwierzęta.
I my wiemy, że możecie nie mieć głowy, że możecie mieć tysiące swoich spraw, powodów i zmartwień. Dlatego stajemy przed Wami z pełnym zrozumieniem decyzji, jaką podejmiecie. Chcemy spróbować ocalić nasze zwierzęta i działalność, chcemy pozostać na mapie starego kontynentu jako największy azyl dla koni i innych zwierząt. Ale boimy się. Boimy się, że nasza wola tu nie wystarczy.
Jeden z dostawców powiedział nam, że nie dowiezie więcej słomy na kredyt. Dodał też, że nie czas żałować róż, gdy płoną lasy.
Za chwilę braknie nam jedzenia dla zwierząt, i to będzie największy dramat. Za moment nie będziemy mogli zapłacić stajennym, części faktur za leczenie zwierząt (bo poza zbiórkami mamy setki zwierząt, które wizytują weterynarza kilka razy w miesiącu) już nie jesteśmy w stanie zapłacić, opłaciliśmy po raz ostatni hotele dla zwierząt, kupiliśmy ostatni zapas owsa z ostatniej zbiórki. Nigdy w naszej historii z niczym nie zalegaliśmy. Przepraszamy Was, raz jeszcze. Nie udało nam się. Byliśmy pewni, że nasze zwierzęta same się wybronią, że świat im sprzyja.
Ale w obliczu takiej tragedii, ludzkiej i ponadczasowej, nasze zwierzęta mogą za moment przestać być dla tego świata ważne. Błagamy Was, ostatkiem nadziei. Jeśli możecie… Błagamy, pomóżcie naszym zwierzakom przetrwać, pomóżcie azylowi nie zniknąć z mapy Europy. Za miesiąc, czy dwa, może już nie być co ratować. Na 3 miesiące przetrwania, czyli samego żywienia, potrzebny jest aż milion. Tak, tyle to kosztuje. I tyle funduszy udawało nam się pozyskać od firm co miesiąc przez wiele lat w efekcie różnych projektów.
Kolejny milion lub więcej to koszt transportów, weterynarza, klinik, stajennych, kowala, rehabilitacji, specjalistycznych pasz, rachunki za prąd, wodę i za bieżące funkcjonowanie 3 ośrodków, które prowadzimy. Czy zwierzęta z azylu okażą się warte milionów w świecie, który trzęsie w posadach? Nie wiemy. Ale jesteśmy im winni tę próbę. Jeśli nawet upadniemy, to przynajmniej będziemy mogli spojrzeć sobie w oczy, i powiedzieć, że próbowaliśmy je ocalić.
Ocalmy te róże, nawet jeśli płoną lasy…
Jeśli chcesz i możesz pomóc zwierzętom z azylu, możesz dokonać darowizny z tytułem „azyl” na PKO BP 15 1020 5226 0000 6002 0220 0350
Fundacja Centaurus, ul. Wałbrzyska 6-8, 52-314 Wrocław
Dla wpłat zza granicy
Swift/Bic: BPKOPLPW
IBAN: PL15102052260000600202200350
Adres banku:
PKO BP Odział I we Wrocławiu
ul. Wita Stwosza 33/35
50-901 Wrocław
Dla wpłat zza granicy i wpłat stałych (Raiffeisen Bank):
PL36 1750 1064 0000 0000 2257 6747 (wpłaty w PLN)
PL17 1750 1064 0000 0000 2257 6798 (wpłaty w EUR)
Jeśli chcesz wiedzieć więcej, zadzwoń do nas: 518 569 487 (Karolina)
Możesz też wysłać SMS o treści AZYL za 4.92 zł z VAT pod numer 7412, lub za 11,07 zł z VAT pod numer 7910.
Poznaj nasze psy i koty na www.psiaplaneta.pl oraz www.planetakota.pl
Jeśli chcesz udzielić azylowi stałego, co miesięcznego wsparcia, co jest nas bezcenne, dołącz do naszej społeczności na www.klubeko.pl!