Niewidomy Fikus
Fikus zadziera głowę wysoko. Najwyżej jak umie. Delikatnie pochyla ją w prawą stronę, nastawia nieduże uszka i zastyga. Nasłuchuje? A może czeka na muśnięcie wiatru wywołane przez zbliżającego się człowieka? Może na zapach, jaki ze sobą przyniesie? A może, gdy nie widzi się słońca ani jesiennych, mieniących się tysiącem barw liści, a do dyspozycji ma się tylko piaszczysty, niewielki padok, na nic się już niż nie czeka…
W mlecznych oczach Fikusa, nie odbija się niebo ani słońce. W takich oczach nic się nigdy nie odbija. Choroba pozbawiła Fikusa wzroku, a wraz z nim odszedł cały dotychczasowy, kolorowy świat. Ten świat bezpieczny i dobrze znany, w którym bez problemu dało się ocenić odległość od ogrodzenia czy zobaczyć przeszkodę pod małymi kopytkami.
Nasze i Fikusa ścieżki skrzyżowały się w 2012 roku. Stał uwiązany na krótkiej, ciasnej linie u handlarza, między dużymi końmi. I choć niedowidział na jedno oko, to rozrabiał za dwóch.
Ówczesne problemy ze wzrokiem, badania, jakie przeszedł, nie zostawiały żadnych złudzeń. Wiedzieliśmy, że Fikus oślepnie, liczyliśmy jednak, że dane mu będzie oglądać świat znacznie dłużej. Jakże bardzo się myliliśmy! Dziś, raptem 7 lat później, Fikus jest nadal młodym, bo 9-letnim koniem. Koniem całkowicie niewidomym.
Jego rówieśnicy ścigają się z wiatrem w rezerwacie, wygrzewają się w jesiennych promieniach słońca, jedzą pyszną trawę. Fikus, poza mlecznymi, niewidzącymi oczami, jest zupełnie zdrowy. Mógłby biegać z innymi kucami. Może nie po całym terenie, ale gdyby miał wygrodzoną własną, bezpieczną łąkę. Mógłby… gdyby nas tylko było na to stać.
Każdemu z naszych koni przychylilibyśmy nieba. Jednak dysponujemy ograniczonymi środkami. Więc mając do wyboru ogrodzenie sztywnym (więc droższym) ogrodzeniem łąki dla małego Fikusa, a wykorzystanie tych środków na ogrodzenie pastuchem znacznie większej powierzchni, z której będzie mogło korzystać dużo koni, postawiliśmy ogrodzenie dla wielu zwierząt. Kolejny raz, już i tak poszkodowany, bo ślepy, Fikus stanął na końcu kolejki po lepsze życie. To boli każdego dnia. Za każdym razem, gdy mijamy Fikusa na jego małym padoczku, czujemy, że go zawiedliśmy…
Fikus nie może pracować ani pod siodłem, ani w bryczce. Nie zarobi więc na ogrodzenie swojego kawałka nieba w Przemkowskim Parku Krajobrazowym. Nie będzie też miał skąd wziąć pieniędzy na zbudowanie niewielkiej wiaty, z której mógłby korzystać, gdyby zaczęło padać. Nie ma jak, bo jego mleczne oczy nic nie widzą. Jest zdany całkowicie na łaskę ludzi.
Koszt wygrodzenia pastwiska, postawienia bezpiecznego drewnianego ogrodzenia oraz wiaty dla Fikusa to kwota 9000 zł. Tyle potrzeba, by Fikus, który nie widzi, miał tak samo dobrze, jak pozostałe kucyki korzystające z rezerwatu.
Wiemy, że to duża kwota, ale wierzymy, że dla wielu Was szczęście niewidomego konia jest wartością większą od pieniądza.