Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.

Apel przeciwko ograniczeniu prawa do interwencji organizacjom prozwierzęcym

WhatsApp-Image-2020-05-20-at-10.42.40

Jak już mogliśmy zauważyć przy okazji padających tu i ówdzie deklaracji polityków wyrażających chęć zliberalizowania przepisów dotyczących rzeźni rolniczych, okres pandemii niestety nie jest wolny od sporów politycznych i ideologicznych; co więcej, daje on asumpt do wprowadzania tylnymi drzwiami przepisów, które nie mają na celu zabezpieczenia dobrostanu zwierząt w Polsce (co byłoby cenne, zwłaszcza w tym newralgicznym czasie), a wręcz stanowią zagrożenie dla zdrowia i życia naszych braci mniejszych.

Nie inaczej jest w przypadku ostatnich zapowiedzi Ministerstwa Rolnictwa, które w swoich komunikatach informuje o zamiarze podjęcia prac nad przepisami zabraniającymi wstępu organizacjom prozwierzęcym na teren gospodarstw rolnych.

Otóż Parlamentarny Zespół ds. Ochrony Zwierząt, Praw Właścicieli Zwierząt oraz Rozwoju Polskiego Rolnictwa proponuje modyfikacje w przepisach, które mają jakoby na celu – zgodnie z informacjami na stronie internetowej Sejmu – „skuteczne i szybkie przywracanie zwierząt właścicielom w przypadku ich uniewinnienia lub umorzenia postępowania”. Brzmi pięknie, ale proponowane zmiany wcale nie skupiają się na zwrocie zwierząt prawowitym właścicielom (z czym chyba nikt problemu nie ma?). Co więcej, według nowego prawa organizacje prozwierzęce będą mogły przeprowadzać interwencje jedynie wtedy, gdy będzie im towarzyszył powiatowy lekarz weterynarii. Chodzi więc o uniemożliwienie kontroli dobrostanu zwierząt i reagowania, gdy sytuacja zastana na posesji czy w gospodarstwie stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia żywych stworzeń. W tym kontekście, ta wpisana w nazwę zespołu „ochrona zwierząt” wydaje się okrutnym żartem.

Argumenty, których używa stojąca za całą inicjatywą Federacja Branżowych Związków Producentów Rolnych (FBZPR), są raczej nieprzekonujące. Jest coś o koronawirusie i tym, że organizacje prozwierzęce nie mogą odbierać zwierząt w trakcie pandemii. Ale jeśli tak jest, to po co dodatkowy przepis? Po co pieniądze podatników przeznaczane na pracę posłów, która jest zbędna? Posłowie zaprzeczają sami sobie, no ale przecież koronawirus działa obecnie jak zaklęcie.

Co poniektórzy mówią również o bezprawiu, które jakoby uprawiają organizacje niosące pomoc zwierzętom. Ale fakty świadczą o czymś zgoła przeciwnym. Wg opublikowanego w zeszłym roku raportu nt. interwencyjnych odbiorów zwierząt w Polsce, gminy potwierdzały decyzją administracyjną zasadność dokonanego przez organizację pozarządową odbioru w ok 87% przypadków. Dodać należy, że postępowania dot. odbioru odbywały się w 89% z inicjatywy organizacji społecznych, a tylko w 11% z inicjatywy inspekcji weterynaryjnej (która najzwyczajniej w świecie boryka się z problemami kadrowymi). Widać więc wyraźnie, że tzw. animalsi są niezwykle ważnym ogniwem, jeśli chodzi o sprawowanie pieczy nad dobrostanem zwierząt i niesieniu pomocy tam, gdzie jest ona konieczna. Trudno się oprzeć wrażeniu, iż organizacje prozwierzęce mocno uwierają Federację Branżowych Związków Producentów Rolnych. Jakby nie było, dla niektórych jest to wyjątkowo uciążliwa forma nadzoru; zwłaszcza dla tych, którzy niespecjalnie dbają o dobro naszych braci mniejszych.

Dlatego też my, niżej podpisani, apelujemy do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a także Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Zwierząt, Praw Właścicieli Zwierząt oraz Rozwoju Polskiego Rolnictwa o zaniechanie dalszych prac nad zmianami prawa, które w naszych oczach mają na celu wyłącznie chronienie oprawców i sadystów. Nie może być tak, że nowe prawo osłaniać będzie osoby, które je najzwyczajniej łamią, a w tym samym czasie prawo to wiąże ręce społeczeństwu w kwestii jego egzekwowania!

Podpisz petycję


POMAGAM!
Koszyk