Celinka

21.04.2017

Pamiętacie te zwierzęta spokojnie pasące się na przydrożnej łące? Gdy zazieleniły się pola, a pastwisko usiało żółtymi mleczami? Brzęczała życiem cała trawa, czeremcha odurzała swoim zapachem, a po niebie leniwie sunęły puchate obłoki. Ot, najpiękniejsza pora roku, wiosna. Wszystko budziło się do życia. Pewnie i Celinka pamięta smakowite wiosny, które dziś są tylko wspomnieniami.

Wciśnięta w kąt ciasnej, handlarskiej komórki, przygląda się światu pomiędzy zardzewiałymi prętami. Nie ma tu soczystego pastwiska ani złotych mleczy i tylko czasem wiatr tu zbłądzi niosąc resztki zapachu kwitnącej nieopodal czeremchy. Dziś zostały Celince betonowe płyty pocięte kępkami pożółkłej trawy. I nawet te rzadko ogląda. A przecież wypuszczana powinna być co dzień. Bo Celinka jest wysokoźrebna, a dla takich koni, dobre pastwisko i codzienny, swobodny ruch to najlepsza droga do udanego porodu. Ale kto by się tam przejmował Celinką. Ot klacz produkująca mięso. Koń, jakich tysiące w polskich, ciasnych, ciemnych komórkach.

Handlarz kupił Celinkę do krótkiego chowu. Urodzi, trochę odkarmi, pojadą do ubojni oba. Da się na ich śmierci zarobić.

W świecie gdzie zwierzę jest jeszcze żywym mięsem, nie ma wartości większych niż pełna kieszeń.

Co roku miliony zwierząt rodzi się tylko po to, by umrzeć. Nie uratujemy wszystkich. Nie umiemy. Nie zmienimy świata. Ale dziś możemy odmienić los Celinki i jej dziecka. Drugiej szansy mieć już nie będziemy.

Potrzeba dużo pieniędzy. 7000 zł. Klacz jest masywna i ciężka. Ale to nie powinno jej odbierać prawa do życia.

Pomożesz?

Mamy tydzień czasu na ocalenie Celinki i jej malucha, który się lada dzień urodzi, do 29.04.2017.