Baton

19.12.2016

Choinka przystrojona, przycupnęły pod nią pakunki, stoły uginają się od pysznego jedzenia. To święta.

Prześcigamy się w wymyślnych podarunkach, pakujemy je w błyszczący papier, otulamy kolorową wstążką. A potem ukradkiem patrzymy, czy prezent się spodobał. Dorośli, nawet jeśli prezent nietrafiony, uśmiechną się, podziękują, z dziećmi nie zawsze tak bywa. Często trudno ukryć im rozczarowanie.

Mała Ola od zawsze chciała mieć kucyka. Wiedziała, że musi mieć łatki i na imię Baton. Rodzice nie byli zamożni, więc przez kilka miesięcy odkładali pieniądze, aby spełnić marzenie jedynaczki. Jeździli, szukali, przeglądali oferty, w międzyczasie szykując małą obórkę na przyjęcie nowego lokatora. Stajenka została wybielona, paśnik zamontowany, bele siana nabyli od sąsiada. Wymarzony kucyk miał w niej zamieszkać tuż przed wigilią, ale gdy już znaleźli właściwego konika, okazało się, że za postój też trzeba zapłacić. Nie było już z czego, więc przywieźli go przed świętami. I wpadła Ola do małej stajenki, a kucyk okazał się nie taki. Choć imię się zgadzało, to nie miał ani długiej kręconej grzywy, ani ogona który by się ciągnął po ziemi. Nawet kolor konika nie pasował. Na nic się zdały tłumaczenia, że ogon i grzywa urosną, bo Ola i tak go nie chciała.

Zostali więc rodzice bez pieniędzy i prezentu. Został też Baton nie chciany. Sąsiad podpowiedział, żeby zawołać handlarza, to przynajmniej część pieniędzy odzyskają. Zawołali.

Dziś, Baton uwieszony na grubej linie, czeka na wyjazd do ubojni. Tam właśnie kończą nietrafione prezenty.

Pomóżmy Batonowi. Sprawmy, aby te święta nie były jego ostatnimi świętami.

Potrzeba 1100 zł. Mamy czas do 5 stycznia.