Aktualizacja 13.09.2021
Pajda opuściła klinikę i pojechała prosto do nowego domu!
Przeszła kilka zabiegów, jej stan się bardzo poprawił, więc zapadła decyzja ze może opuścić klinikę.
16.08.2021
Mówi się, że dobre pochodzenie jest gwarantem udanego życia. Tak tylko się mówi...
Pajda popiskuje cichutko, gdy lekarz dotyka jej obrzękniętego brzucha. Wycofana i wylękniona, ze strachem patrzy na każdego człowieka. Boi się ręki, boi się dotyku, boi się własnego cienia...
Opis z kliniki nie napawa optymizmem. Podrażniona, śmierdząca, czerwona skóra. Świerzb w uszach, grzybica. Przerośnięte podniebienie wymagające operacji. Kulawizna przedniej łapy. Wyciągnięte przez armię tanio sprzedawanych szczeniąt sutki, guzy wielkości śliwki i wiele blizn po cesarskich cięciach.
Pies z dobrej hodowli, a całe życie byle jakie, zmarnowane.
Pajda ma siedem lat i dobry rodowód. Takie jak ona kosztują furę pieniędzy i trafiają na miękkie kanapy do miłośników rasy. Pajdzie najzwyczajniej zabrakło w życiu szczęścia. Nim dorosła, trafiła do pseudohodowli. Miała rodzić i rodziła. Kryta co cieczkę, przynosiła zysk właścicielom, a jej szczeniaki sprzedawano przez znany portal ogłoszeniowy. Klientów nigdy nie brakowało. Buldogi od zawsze są w cenie.
Przyjeżdżali więc państwo, jedni, drudzy, trzeci. Płacili i zabierali Pajdowe dzieci, nie zastanawiając się ani przez moment, że za ich chęcią zakupu tańszego psa stoją wycieńczone suki, które muszą je rodzić. Nie raz opowiadali jeszcze, że rodowód dla nich nie jest ważny, ważne, że ocalili pieska z pseudohodowli, zapominając zupełnie, że to popyt generuje podaż.
Pajdę dostaliśmy w prezencie. Jeden pan znalazł ogłoszenie o jej sprzedaży, kupił, zawiózł do kliniki, bo śmierdziała i się drapała, ale gdy usłyszał, ile będzie kosztowało leczenie, skapitulował w jednej chwili. Odechciało mu się taniego psa modnej rasy.
Prosimy o wsparcie dla Pajdy. Psa, któremu człowiek odebrał wszystko.
Pilnie potrzebne są środki na diagnostykę, leczenie, pobyt w klinice i specjalistyczną karmę. Bo Pajda, jakby było mało, ma jeszcze nigdy nieleczoną alergię pokarmową.
Wierzymy, że uda się jej pomóc. Wierzymy też, że spokojem, troską i cierpliwością uda się ukoić jej przerażone psie serce. I chcemy wierzyć, że gdy zakończy leczenie, znajdzie się dla niej miejsce na kanapie u miłośnika rasy.