Mówią, że pozostawić kogoś bez słowa to najgorszy rodzaj porzucenia. A kiedy spotyka to małe, niewinne zwierzę, ból jest jeszcze większy. Gaję pozostawiono u progu naszego biura kilka dni temu. Ktoś jednym gestem, zwyczajnie odebrał jej wszystko, co miała w swoim pieskim życiu. Odrzucił jej miłość, oddanie i lojalność. Porzucił, zamykając za sobą drzwi. Podczas gdy ona pragnęła tylko jednego. Chciała mieć dom. Pragnęła być kochana i zaopiekowana. Czy to tak wiele? Gaja tamtego dnia jeszcze długo wpatrywała się w zamknięte za właścicielami drzwi. I dziś zdarza jej się spojrzeć z tęsknotą w ich stronę. Gaju, bardzo Cię przepraszamy, ale to co było, już nigdy nie wróci.
Gaja odkąd pamięta, nie miała łatwego życia. W zasadzie od samego początku los dawał jej na mały, pieski grzbiet za dużo, by sama mogła to udźwignąć. Przyszła na świat w hodowli, jak setki innych psów, szykowana na sprzedaż. I któregoś mroźnego, zimowego dnia, po Gaję w końcu zjawił się kupiec. Młode małżeństwo chciało kupić psa, w prezencie dla starszej osoby. Małego, wymarzonego, jedynego w swoim rodzaju. I tak, Gaja odnalazła nowy dom. Myślała, że w końcu wyrwała się ze świata, w którym przyszło jej żyć. Och... ale to życie bywa przewrotne. Daje wszystko, by w jednej chwili wszystko odebrać. Bez uprzedzenia, bez wyjaśnień. Już na pierwszej wizycie u weterynarza okazało się, że Gaja jest chora. Zdiagnozowano u niej ostre zapalenie dziąseł, kamień nazębny, i postępujące ropomacicze. Jak to? Czy nie miała być wyjątkowym i idealnym prezentem? Przecież nikt dzisiaj nie chce tych „wybrakowanych” i innych, prawda? Takie się teraz porzuca, oddaje i zapomina. Więc Gaja trafiła do nas. Oddali ją. Porzucili. Zostawili. Samiutka jest. Samiutka z sobą samą.
I powiedz, jak wytłumaczyć małemu, przerażonemu pieskowi, że został sam? Brakuje na to słów, nie ma na to odpowiednich gestów. Stan psinki jest bardzo poważny. Wciąż przebywa w klinice pod okiem weterynarza. Do długiej listy dolegliwości doszedł jeszcze grzyb w uszach, wypadające zęby oraz alergia pokarmowa. Gaja wymaga pilnego leczenia i natychmiastowej, kompleksowej opieki.
Nie potrafimy obiecać jej, że wszystko będzie dobrze, bo sami nie wiemy. Zrobimy wszystko, aby w jej trudnym, pieskim życiu nie wydarzyło się już nic złego. Ale do tego bardzo potrzebujemy Was i Waszych oddanych serc. Jeśli zechcecie wesprzeć Gaję w walce o lepsze jutro, będzie Wam bardzo wdzięczna. Ona mimo wszystko, wciąż jeszcze wierzy w człowieka. Wierzy, że znajdzie miejsce, w którym w końcu będzie szczęśliwa. Bo będzie, prawda?
Jeśli chcesz pomóc, możesz przekazać darowiznę z tytułem GAJA na PKO BP 15 1020 5226 0000 6002 0220 0350.